Wiesz. Ten pomysł. Ty i ja. Podoba mi się
Jedenaście i trzydzieści trzy = 44
Ty masz zawsze racje, a ja się ciągle mylę
Tego chyba nigdy nie zmienimy

Irytuje mnie to, ale mija, kiedy Cię przytulę
Najważniejsze jest, że rozmawiamy
Ty miliony słów jak karabin maszynowy
Ja staram się zrozumieć chociaż trochę

Cholera. Jakże ten tekst jest osobisty…

Już nie pamietam, kiedy ostatni raz tak pisałem
Ale skoro serce podpowiada mi litery
To wykorzystam moment weny, będąc chory
Leżąc w łóżku przeziębiony i zmęczony życiem

Gonie te litery, strofa po strofie jak życiowe dylematy
Rozwiązując codzień problem za problemem
Ale kiedy pomyślę sobie o tej liczbie - 44
To mijam się na zakrętach z gniewem

Niczym Ayrton Senna w bolidzie F1
Bo ta liczba do pozytywnych należy
Cholera. Jakże ten tekst jest osobisty
Pewnego dnia podpisze Twoim imieniem

A teraz całuję, tulę i spać już pójdę
Chory jestem