Mała… mała… gdzie jesteś !?
Wołam Cię… Gdzieżeś…

Kiedy wydaję mi się, że to Ty,
że już naprzeciw wychodzisz mi,
że już jesteś u mych drzwi,
że nareszcie duszy mojej ulży.

Pojawia się zawód, zawód miłosny.
Jakiś jeden element brakujący.
I znowu czuję się jak shit !
I znowu myślę Ile jeszcze dni.

Niech to diabli !
Ile jeszcze tych dni !

Mała… zostawiam otwarte drzwi.
Przyjdź, niech Cię nic nie martwi.

Bez Ciebie czuję się jak pies bezpański.
Jak pies na wejściu do schodowej klatki.
Wypatrujący smutnymi oczami jedzenia miski.
Jak staruszek odsłaniający w oknie rąbek firanki.

Wypatrujący Bożonarodzeniowej gwiazdki.
Tej pierwszej, która tylko dla niego się zatli,
by móc wypowiedzieć życzenie, które w głowie mu tkwi.
Z potrzeby tego, co mu głos szepcze wprost z piersiowej klatki.

Bez Ciebie czuję się jak powstaniec warszawski.
Ten, któremu zabrano karabin i zakazano walki.

Mała… nie wiem, gdzie jesteś, ale jestem tam z Tobą myślami.
Myślę o Tobie, wypatrując Cię dniami i nocami.

Coraz mniej jem, coraz mniej śpię,
Niekiedy nie wiem, czy to dzieje się we śnie,
czy naprawdę, jak za karę, dotyka mnie.
Ale wciąż czekam i wierzę, czekam i wierzę,

na te szybsze serca kołatanie.
Wystarczy jednego więcej serca uderzenie.
Aby poczuć, co znaczy przeznaczenie.
Pokaż mi, chociaż dowód na twe istnienie.

Choćby nawet miało to być omdlenie.
Potrzebuje tego cholernie !

Mała…gdybym umiał przewidzieć co będzie.
To bym przewidział nam życie.

Życie, którego nie mam bez Ciebie,
że nam się powiedzie.
Że będziemy kochać się.
Że nie będziemy żyć w biedzie.

Każdego dnia bez Ciebie obumieram.
Jak kwiat, którego nikt nie podlewa.
Mimo iż nie znam Twego imienia.
To nie wytrzymuje milczenia.

Mała to nie są ćwiczenia.
Każda litera ! każda litera !
Ma dla mnie dużo znaczenia.
W każdej z nich zawarta jest nadzieja.