Napisałem już tysiące słów o Tobie.
A drugie tyle do Ciebie i o tym, że jesteś moim niebem.

Miałem ich tysiące o Tobie kochanie, niekończące się ilości.
Tysiące pierdolonych myśli o miłości !

O tym, że nie potrafię żyć bez Ciebie.
Że wszystko, co chciałem mam w Tobie.

Tysiące pierdolonych myśli o miłości !
Utkanych jak nocą niebo z gwiazd tysiącem.

Mogłem sięgać i ściągać je jak chciałem.
Aby tylko Ci napisać, że Cię kocham i co czuję.

Mogłem polecieć raz na księżyc raz na słońce.
Zebrać gwiezdny pył i obsypać Cię nim jak brokatem.

Mogłem…

Mogłem kochanie…

A teraz wiesz, co czuję ?
Pustkę.
Pierdoloną pustkę !
Czuję, że nic nie wiem…
Więc milczę albo śpię.

I ta cisza w mojej głowie.
Jakże ona irytuje mnie.
I nie można mylić jej ze spokojem.
W tej ciszy dzieje się nic, a ja milczę.
Mam pierdolną pustkę !

Więc śpię, wtedy jesteś bliżej mnie.
A we śnie jestem w stanie, przytulić, zobaczyć i usłyszeć Cię.
Twoją obecność czuję…
Czuję, że Cię potrzebuję.
Kochanie obudź mnie !
Obudź, bo zderzę się z dnem
Jest mi źle !

Jest mi źle, kiedy nie ma Cię przy mnie.
Coraz bardziej z każdym dniem.
Jest mi źle, kiedy Cię nie widzę.
Ty to wiesz i ja to wiem.
Jest mi źle, kiedy przytulić Cię nie mogę.
Uwielbiam nasze — Razem.
Więc śpię, bo tylko wtedy nie tęsknie !