Choćbym szedł ulicą ciemną, szedł przez piekło.
To zła się nie ulęknę, pójdę, przejdę, wyjdę z tego.
Choć dostaje ciosy zewsząd.
To dostrzegam Twoje piękno.

Choćbym wypadł z drogi, tej przede mną.
Zgubił się gdzieś i popełnił głupi błąd.
Popełniam ich na co dzień milion.
To mam do Ciebie prośbę; jedną.

Przerwij te łańcuchy wokół mnie.
Daj mi szanse; zerwij je.
Przerwij tę pieprzoną serię niepowodzeń.
I uwolnij moją duszę, reanimuj moje serce.
Ulecz; napraw; zrób cokolwiek; zmień.
Wszystko zmień, bądź mym snem.
Moją nocą, moim dniem.

Choćbym czekać miał na Ciebie życie.
Choćbym zmienić musiał przeznaczenie.
By być z Tobą; razem.
To proszę; daj mi szanse.

I nie ważne, czy to będzie trudne czy łatwe.
W ogóle nie biorę tego pod uwagę; nieważne.
Stałaś się dla mnie jedyną; najważniejszą.
Więc mam do Ciebie prośbę; jedną.

Przerwij te łańcuchy wokół mnie.
Daj mi szanse; zerwij je.
Przerwij tę pieprzoną serię niepowodzeń.
I uwolnij moją duszę, reanimuj moje serce.
Ulecz; napraw; zrób cokolwiek; zmień.
Wszystko zmień, bądź mym snem.
Moją nocą, moim dniem.

Lgnę do Ciebie jak stado Ciem.

Jesteś moim echem.
Z każdym uśmiechem.

A kiedy myślę o Tobie.
To myśli mam dwie.

Pierwsza to chcę.
A druga to proszę !
Przerwij te łańcuchy wokół mnie !
Daj mi szanse; zerwij je !
Przerwij tę pieprzoną serię niepowodzeń !
I uwolnij moją duszę, reanimuj moje serce !
Ulecz; napraw; zrób cokolwiek; zmień !
Wszystko zmień, bądź mym snem !
Moją nocą, moim dniem !