Witaj

Gdziekolwiek jesteś.
Z kimkolwiek jesteś.
Ten list adresuje do Ciebie.
Dziękuję, że byłaś.
Dziękuję, że jesteś.
Mimo iż już tylko wspomnieniem jesteś.

Dziękuję, za chwile piękne.
Były jak przebiśnieg, obłędne.
Przebił się przez serce zziębnięte.

W zwykłości dni niesiony przez wiatr,
Twój zapach do zmysłów mych dociera jak róży kwiat,
wrzucony przez przeklętych czasu krat.

Każdego dnia, gdy przemierzam ten świat.
W myślach mych pojawiasz się nagle jak wojskowy desant.
A ja wtedy, czuję się jak biedny emigrant.
Trafiasz w sam serca rant.
Muzyką repetuje wspomnień czas jak żeglarz szant.

Sięgać głęboko nie muszę,
żeby przechodzić katusze.
Wystarczy centymetr lub dwa,
I czuję Cię tam, Twój dotyk... znam.
Przenikłaś głęboko w mą duszę,
a w uszach ciągle Cię słyszę.

Może byłem i cham.
A może chciałem ale tylko ja sam.
Nie zrozumiałem, nie oszalałem.
Ale chciałem, sercem myślałem.

Gdybym miał zrobić to raz jeszcze.
To pozwoliłbym, aby zrobiło to serce.
Choćbym nawet przetoczyć krew miał.
Poczuć Cię raz jeszcze bym chciał.
Wszystko przykryte jest Twym cieniem.
I na nic nie patrzę już z takim oniemieniem.

Wbrew wszystkim myślom złowrogim.
Wbrew wszystkim ranom bolesnym.
Wbrew głosom, opiniom i słowom, które były gniewne i wredne.
Niech te słowa ujrzą światło dzienne.
Jesteś moim lustrem a to dla mnie znamienne.
Moim światłem w nocy i we dnie.
Moim marzeniem we śnie.
Prawdziwa miłość jest taka jak ma...
A Ty czytasz właśnie jej słowa...

Dałem Ci serce.
Czyste i namiętne.
Gotowe by kochać.
Ono kochało Cię obłędnie.
Lało swe łzy kiedy czuło się obojętne.
W ciszy zamknięte.
Dusząc i tłamsząc, będąc bezsilnością dotknięte.
Nie wiedziałem, że może kochać tak dogłębnie i bezczelnie...

Nie wiem co lepsze.
Czy tęsknić i myśleć...
Czy kochać i cierpieć...
Nic tak nie cierpi jak moje serce.
Poznając ten ból, zrozumiałem,
że oprócz Ciebie, już nikogo innego nie zechcę.

Życie jest jedno.
Czasu jest mało.
Kocham Cię.
Zrobisz co zechcesz…