Są takie chwile.
Są takie godziny.
I są też takie dni, kiedy…
Kiedy, myślę o Tobie.

Myślę również, że Ty to wiesz.
Że Ty to jakoś czujesz.
Są jak aparatu flesz.

Blask, stop-klatka… aha.
Zawiesiłem się, to właśnie ta chwila.
Aha, mam Cię w myślach.
Ciach.

Szach mat, następny dzień, a ja na wersach.
Zatracam się w setkach Twoich słów.
Tych, co powiedziałaś do mnie znów.
Tych w ostatnich dniach.

Blask, stop-klatka… aha.
Znów się zawiesiłem, tak.
Znów na Tobie, odczuwam Twój brak.
Ciach.

Muszę dać temu ujście w wersach.
W wersach o Tobie, a Ty mów,
mów do mnie, pomimo szumów.
Mów kochanie, mów.

Pomimo iż nie zostawiamy śladów.
Odnaleźliśmy się, używając tylko słów.
Użyłaś wobec mnie swoich czarów.

My nie potrzebujemy tłumów.
Nie potrzebujemy gapiów.
Jeszcze tylko kilka kroków.

Blask, stop-klatka… no i znów.
Zawiesiłem się, do wszystkich diabłów !
Przed oczyma mam setki z Tobą obrazów.

Dość mam już bzdur i dramatów.
Pragnę Twoich ust i dotyków.
Pragnę z Tobą chwil i wątków.

Kocham Cię jak Twój Kraków.
Boli mnie brzuch, jesteś jak ze snów.
Odchodzę od zmysłów.

Blask, stop-klatka… bum !
Zawiesiłem się, znów !
Jeden z tej miłości objawów.
Mam ich więcej jak narkoman dragów.

A Ty mów kochanie, mów do mnie.
Mów, bo nie mogę przestać myśleć o Tobie.
Mów, bo nie istnieje bez Twych słów.
Mów, bo mam w Tobie wszystko,
wszystko czego potrzebuje.