Nikt nie wie, jak to jest, być za moimi oczami.
Być niewidzialnym, być ukrytym.
Nikt nie wie, jak to jest, patrzeć na Ciebie.
Patrzeć nimi, będąc półżywym.

Sam bym nie przypuszczał i nie byłbym tak bystrym.
Bo straciłem już nadzieję, że to życie,
pozwoli mi, przestać być już smutnym.

Ale to, co widzę, w zupełności mi wystarczy.
Abym znów, mógł wrócić do świata żywych.

Nikt nie wie, jak to jest, być w mojej głowie.
Co sobie myślę i czego bym chciał.
Nikt nie wie, jak to jest, myśleć o Tobie.
Tak jak ja myślę, choćby nawet Cię znał.

Sam tego nie rozumiem, może rozum, żem postradał.
Mam Cię w głowie, mam na non-stopie.
I nie czuję nawet jakbym przestać miał.

Ale to, co myślę, w zupełności mi wystarczy.
Aby znów uśmiech pojawiał się na mej twarzy.

Nikt nie wie, jak to jest, mieć moje serce.
Co ono czuję, wiedząc, że jesteś.
Nikt nie wie, jak to jest czuć, to co ja czuję.
Kiedy sprawiam, że się śmiejesz.

Sam bym nie pomyślał, że za każdym razem,
kiedy wywołuje uśmiech na twej twarzy.
To nie tylko Cię bawię, ale też się w Tobie zakochuje.

Ale to, co czuję, w zupełności mi wystarczy.
Abym znów w miłość mógł nabrać wiary.

Nikt nie wie, jak to jest, chcieć tego, co ja chcę.
Móc mieć Cię na wyciągnięcie ręki.
Nikt nie wie, jak mam się nie wściekać.
Wiedząc, że muszę na Ciebie zaczekać.

Ale nie zamierzam naciskać i narzekać.
Będę cały czas o Twe względy zabiegać.
Bo na Ciebie po prostu warto poczekać.

A jeżeli to wystarczy, aby być szczęśliwym.
To jesteś warta każdej czekanej godziny.