Czas na zmiany, czas na prawdziwego ducha.
Ducha, który kiedyś pisał wersy po, których się fruwa.
Nie stoję w miejscu, wciąż się rozwijam pomimo iż mogę nie doczekać jutra.
Nie widzę mety, nie widzę jak głęboka jest studnia.
Nawet jak rzucę kamień, to nie doleci nic do mojego ucha.
Ale Jedno co mi się nasuwa.
To liczy się tylko cel i kilometry.
Na razie widzę pierwsze zakręty, krótka prosta, a potem łukiem.
Albo się rozjebie z hukiem, albo wezmę go dryftem, dryftem pomiędzy tłumem.
Sęk w tym, że ja się raczej nie pierdole, nie.
Co mam powiedzieć to powiem.
Co mam zrobić to zrobię.
Tak więc lecimy z tematem.
Rozmawiałem ostatnio z wszechświatem.
Nie pamiętam czy to było w nocy, czy przed świtem.
Powiedział mi, że jestem wariatem.
Że powinienem się skontaktować ze szpitalnym oddziałem.
Ale to jego opinia, nie przejmuje się jego gadaniem.
Nawiasem mówiąc, moim zamiarem jest dostać, to co chcę i świętować to szampanem.
Dlatego, że jestem własnego losu kowalem.
A życie wciąż pcha mnie w nieznane.
 
Życie to gra, w której musisz wygrać.
Życie nie stoi, musisz je przed siebie pchać.
Jeżeli odpuścisz, zepchnie Cię w przepaść.
 
Życie uczy mnie cieszyć się tym, co mam.
Czasem mnie męczy, bo ciągle gdzieś gnam.
Czasem spierdole coś, rozleje, narobię plam.
W poszukiwaniu czegoś, co widziałem w snach.
Aby potem wrócić do punktu wyjścia i okazuje się, że jestem cham.
To już kolejny raz, kiedy nadszedł czas zmian.
Zmieniam się jak kameleon, czasem w nocy czasem za dnia.
Przychodzi kolejny dzień i widzę, w lustrzę, że ta sama twarz.
Ta sama osoba, tylko jakby inny charakter ma.
Staje się tym, czym stać się mam.
Czasem się boje dokąd zmierzam.
Gdzie zabiera mnie ten świat.
Bywa ciężko, bywa tak, że jestem cieniu własnych wad.
Myśląc, jak ja się tu znalazłem, jakim poszedłem kluczem, fuck !
 
Życie to gra, w której musisz wygrać.
Życie nie stoi, musisz je przed siebie pchać.
Jeżeli odpuścisz, zepchnie Cię w przepaść.
 
Gdzie jest droga zwana wyjściem.
Aby uciec od tego, co otacza mnie.
Jedyne co widzę, to moja nieodparta chęć,
chęć, by trwać i mierzyć się z tym lękiem i bólem.
Nie wiem jakim cudem, nie wiem za którym murem.
Podążam za głosem serca, mierząc się z jutrem.
Powracam na ścieżkę, na której byłem i znowu stworzę kreaturę.
Mówią, duch masz talent, zadatki na poetę.
No i co, może jeszcze mam pisać o elfach, nosić szalik i kokardę.
Idźcie w cholerę, ja mam charakter na wersów mordercę.
Piórem w wersach stworzyć szubienicę.
Zawiesić wszystkich aż zbledną.
I czekać, aż będą prosić o powietrze.
A potem odciąć, odciąć niech spadną.
Na glebę niech spadną !
A teraz ja spadam, zanim dopadnie mnie monster zwany karmą.
 
Życie to gra, w której musisz wygrać.
Życie nie stoi, musisz je przed siebie pchać.
Jeżeli odpuścisz, zepchnie Cię w przepaść.
Życie to gra, w której musisz wygrać.
Życie nie stoi, musisz je przed siebie pchać.
Jeżeli odpuścisz, zepchnie Cię w przepaść.